Mateusz Wichary
"Oto urodziłem się w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka
moja. Oto miłujesz prawdę chowaną na dnie duszy i objawiasz mi mądrość
ukrytą. Pokrop mnie hizopem, a będę oczyszczony; obmyj mnie, a ponad
śnieg bielszy się stanę" (Ps 51:7-9).
Życie w zgodzie z Bożym Słowem niesie ze sobą pewną cenę.
Chciałbym dziś opisać szczególny jej aspekt: poleganie na Bogu zamiast
na sobie odnośnie ratunku od Bożego gniewu. Ktoś kiedyś powiedział, że
ostatecznie istnieją tylko 2 religie: religia człowieka - oparta na tym,
co człowiek robi i co może zrobić; i „religia” Boga - oparta na tym, co
zrobił Bóg i co Bóg ciągle w związku z tym robi.
Jako
protestanci wierzymy, że mamy udział w tej drugiej - jedynej prawdziwej.
I słusznie - nasze wyznania wiary podkreślają, że bez Boga nie ma
prawdziwej pobożności i wskazują na Niego jedynie, jako źródło oparcia w
życiu chrześcijańskim.
Ale wyznania wiary nie stwarzają
rzeczywistości. W najlepszym razie pokazują czym jest nasza wiara, a to
oznacza, że niestety nasze podpisywanie się pod nimi to często „pobożne
życzenia”; oszukiwanie samego siebie; podpisywanie się pod czymś, czego
kiedyś doświadczaliśmy, i o czym wiemy, że jest dobre, ale dziś już tego
nie mamy. Świat nie jest taki, jakby chcieli wschodni mistycy - naszymi
słowami nie zmienimy natury rzeczywistości, w tym swojej własnej. Świat
jest Boży - to JEGO Słowo już określiło naturę świata - nasze słowa
jedynie opisują stan faktyczny, choć mogą wpływać na nasze postrzeganie
siebie, w tym na zwodzenie siebie i udawanie przed innymi. Bóg jednak
widzi w ukryciu; dostosowujmy więc nasze życie do Bożego Słowa raczej
niż polegajmy na nic nie znaczącym wyznawaniu własnych pragnień i
wygłaszaniu stwierdzeń, z którymi w rzeczywistości nic nie mamy
wspólnego.
Kontekstem Psalmu 51 jest grzech Dawida z Betszebą. To
jego wyznanie winy i prośba o przebaczenie. Skupmy się najpierw na
wersetach 2-7. Ich przesłanie brzmi prosto i dobitnie:
Zasługujemy na Boży gniew
W
w. 3 słowo „występki” (pesza) oznacza bunt przeciwko ustanowionej
władzy, tak w polityce - np. Moab przeciw Izraelowi (2Krl 3:7), czy Edom
przeciw Judzie (2Krl 8:20) - jak w życiu rodzinnym - dzieci przeciw
Ojcu (Iz 1:2). W wersecie 4 - „wina”: (awon) - oznacza przewrotność;
kolejne słowo w tym samym wersecie - „grzech” (hattat) - zbłądzenie; w
wersecie 6 - „zło” (ra) to podsumowujący wszystkie te odcienie
znaczeniowe termin. Wszystkie te słowa dotyczą grzechu Dawida.
Dawid
ma realistyczne spojrzenie na samego siebie. Przychodząc do Boga nie
pomniejsza swego grzesznego działania. Werset 7 to podsumowanie jego
spojrzenia na siebie. Patrzy na konkretne wydarzenie grzechu -
cudzołóstwo i wynikające z niego morderstwo - i nie stawia go w
towarzystwie dobrych uczynków, ale raczej dowodzi ono dla niego ogólnej
tendencji do grzechu w jego życiu. Czuje się winny; widzi, że jego życie
NIE STANOWI przed Bogiem żadnego usprawiedliwienia Bożej opieki;
powodu, dla którego Bóg mógłby go potraktować łagodnie. Innymi słowy:
wyznaje szczerym sercem, że zasługuje na Boży gniew.
Twoja reakcja
Jaką
w tobie budzą reakcje upadki? Czy naśladujesz Dawida? Czy dowodzą dla
ciebie winy? Czy raczej przerzucasz odpowiedzialność na innych:
rodziców, którzy Cię źle wychowali; kościół, który nie sprawia, że
jesteś bardziej święty; małżonka, który nie chcąc spełniać twych
zachcianek wywołuje w Tobie frustrację; dzieci, które są nieznośne i
powodują w Tobie wściekłość; i ostatecznie: Boga, za to, że stworzył
taki niedoskonały świat?
Z tego wszystkiego należy pokutować i
jeśli nie będziesz pokutować, to oznacza, że tak naprawdę nie wierzysz,
że zasługujesz na Boży gniew; a jeśli nie wierzysz, to tak naprawdę
ufasz sobie, a nie Bogu, odnośnie swojego zbawienia. Bóg objawia swą
miłość tylko tym, którzy wiedzą, że się źle mają; którzy widzą, że jeśli
nie Boża miłość, to NIC nie jest w stanie im pomóc. Ludziom, którzy
pozbyli się złudzeń co do jakości swego życia. Komu ufasz odnośnie
swojego zbawienia?
Czy zasługujesz na Boży gniew? Odpowiedz sam
sobie, nikt Cię nie widzi, szczerze: czy jesteś przekonany, że
zasługujesz na Boży gniew? Zastanówmy się chwilę nad tym zagadnieniem.
Jak
pracujesz? Czy jesteś uczciwy? Czy wypełniasz swoje obowiązki? Czy
pracujesz dla Boga, czy na pokaz? Czy twoja praca może być powodem, dla
którego święty Bóg mógłby uznać Cię za sprawiedliwego? Czy raczej
powodem, dla którego święty Bóg, w którym nie ma nawet chwilowego
zaćmienia, gniewa się na ciebie?
Jakim jesteś Ojcem? Jaką jesteś
matką? Jakim jesteś mężem? Jaką jesteś żoną? Czy Twoja postawa wobec
rodziny mogłaby być powodem, dla której Bóg mógłby uznać Cię za
sprawiedliwą? Czy raczej powodem dla którego w 100% sprawiedliwy Bóg,
który gniewa się na każdy grzech, gniewa się na Ciebie?
Czy
przykłady te sprawiają, że korzysz się przed Bogiem? Czy wciąż uważasz,
że nie zasługujesz na Boży gniew? Że jesteś w porządku; niewinny; mniej
winny niż Bóg i wszyscy naokoło; biedna ofiara, chcąca dobrze. Jeśli nie
będziesz pokutować: jeśli nie skierujesz swego wzroku poza siebie ku
Bogu ze zrozumieniem, że zasługujesz na Boży gniew - nie ma dla Ciebie
ratunku.
Zastanówmy się dalej nad Twoimi uczynkami miłosierdzia.
Jakim jesteś zachęceniem dla innych? Jaką pomocą? O kim myślisz bardziej
- o sobie czy o innych? Wokół kogo kręci się Twoje życie - wokół
potrzeb i pragnień Twoich czy innych? Kiedy myślisz o przyszłości -
swoich dążeniach - kogo one dotyczą - ciebie czy innych? Czy więc Twoja
postawa wobec potrzebujących mogłaby być powodem, dla której doskonały
Bóg mógłby uznać Cię za sprawiedliwego? Czy raczej powodem dla którego
Bóg, którego natura wzbrania się przed wszelkim złem, gniewa się na
Ciebie?
I najbardziej intymna sfera życia: myśli. Kim jesteś,
kiedy jesteś sam? Kim jesteś, kiedy myślisz? Kiedy nikt Ciebie nie
widzi, i nikt prócz Boga nie ma mocy, by się o tym dowiedzieć? O czym
myślisz? Czy są to myśli czyste, czy przewrotne i egoistyczne? Czy
podporządkowujesz wszelką myśl w posłuszeństwo Chrystusowi, czy raczej
pozwalasz im wywyższać samego siebie? Czy mogą być przyczyną, dla której
Bóg uzna Ciebie za sprawiedliwego, czy raczej skłaniają Go do gniewu?
Czy
wierzysz więc, że zasługujesz na Boży gniew? Żadne wysiłki nie
zaskarbią nam Bożej przychylności. Więcej: wiara jej nie zaskarbi i
nawet uczynki płynące z wiary jej nie zaskarbią. Popatrz na nie: czy
mogą być przyczyną, dla której Bóg miałby traktować ciebie lepiej niż
innych ludzi? Weźmy przykład z Biblii - Dawida i Saula - oboje to
grzesznicy. Jeden z nich został przez Boga przyjęty, drugi odtrącony.
Nie ma się co dopatrywać jakiejś lepszości w którymś. Oboje tak samo
grzeszyli. Żaden z nich nie był ideałem, ani króla, ani ojca. Różnica
była tylko jedna: w czym innym szukali ratunku od swoich grzechów. Dawid
był przekonany, że zasługuje na Boży gniew - i szukał go w Bogu; Saul
był trochę przekonany, że zasługuje na Boży gniew, ale nie do końca.
Widział, że nie jest doskonały, ale nie do końca. Dlatego nigdy nie
napisał Psalmu 51. Dlatego nigdy nie spodobał się Bogu, bo stał przed
Nim wyłącznie odziany w swoją własną sprawiedliwość, która powodowała
słuszny Boży gniew.
Tylko krzyż Chrystusa ratuje od Bożego gniewu
Tylko
Chrystus nas ratuje od Bożego gniewu. Ratuje tych, którzy widzą, że
sami sobie z grzechem nie poradzą; którzy widzą, że jedynym ratunkiem
jest Bóg i objawiona i dokonana na krzyżu miłość Boża.
Człowiek
nie da okupu za swa duszę: cena jest zbyt wysoka. Ludzie, którzy nisko
cenią swą duszę, stracą ją, bo nie wierzą w swoją winę i żyją próbując
zadowolić Boga swymi uczynkami. Ludzie, którzy widzą, że nie są w stanie
NIC zrobić, by naprawić swoje grzeszne serce, są gotowi na Bożą łaskę.
Werset
8 pokazuje na istotny moment w doświadczeniu Dawida: Bóg go oświecił.
Dał mu zrozumieć, że CHCE zbawić grzeszników, i w związku z tym można i
należy do niego wołać o odpuszczenie grzechów.
I Dawid w wersecie
9 woła! Ja się zbawić nie potrafię - ale Ty potrafisz! Ja tego zrobić
nie potrafię - ale Ty Boże potrafisz. Wołam: zrób to! Pokrop - a będzie
efekt. Bo TY to robisz. Obmyj - a będzie efekt: bo TY to robisz. Wersety
3 i 4 - świadczą o tej samej nadziei: Bóg potrafi. Ja nie potrafię, ale
On potrafi. Kiedy On to czyni, to jestem UWOLNIONY: czysty, bielszy
ponad śnieg.
Dawid wiedział, że jedyny, który uczyni go czystym,
to Bóg. Nie do końca wiedział jak, i tu tkwi różnica pomiędzy wiernymi
Bogu Starego i Nowego Przymierza - my wiemy, że stało się to poprzez
ofiarę Bożego Syna na krzyżu. Ale tak samo jak Dawid musimy polegać na
Bożej niezasłużonej miłości. Nie ma innego sposobu na bycie czystym.
Zbawienie poza nami
Biblia
uczy nas trzech podstawowych zasad zbawienia: po pierwsze, człowiek sam
siebie usprawiedliwić nie może. Wchodzimy do nieba czystymi nie własną
sprawiedliwością, ale sprawiedliwością Syna. Nikt, kto ufa swoim własnym
uczynkom, nie wejdzie do nieba (Rz 3:28; 4:2-6).
Po drugie,
usprawiedliwienie grzesznika jest możliwe jedynie przez ofiarę, która
umiera w miejsce grzesznika (Rz 3:25; Hbr 9:27; 10:10). I to ofiarę,
którą dał Bóg. Kiedy Adam i Ewa chcieli zakryć swój grzech przepaskami,
było to niewystarczające ukrycie grzechu. To Bóg musiał zabić niewinne
zwierzę i okryć ich jego skórą. Zwierzę to obrazowało Chrystusa -
Baranka, którego dał Bóg by umarł a nasze miejsce dla naszego zbawienia.
Po
trzecie, uczynki ludzkie są przez Boga akceptowane i podobają się mu
jedynie jako ofiara dziękczynna, jako wyraz naszej wdzięczności za
zbawienie, którego już dokonał dla nas Bóg. Nasze uczynki są jedynie
skutkiem Bożego oczyszczenia; dowodem na to, że Bóg wszczepił w nas
przez wiarę nadzieję na czystość w Jego Synu. Te uczynki nie mogą zając
miejsca ofiary Chrystusa - ofiary przebłagalnej, zaspokajającej Boży
gniew - gdyż z tego rodzi się faryzeizm - poleganie na sobie,
wywyższanie się ponad innych; uważanie się za bardziej sprawiedliwych od
innych. Wszystkie nasze uczynki to ofiara dziękczynienia, i nigdy nie
mogą stać się ofiarą przebłagalną. Paweł wzywa nas do złożenia swoich
ciał na ofiarę dziękczynną przez miłosierdzie Boże, opisane w pierwszych
12 rozdziałach Listu do Rzymian - czyli ofiarę przebłagalną, ratunek
Boży w Chrystusie (Rz 12:1) Również w Starym Testamencie czas i miejsce
na ofiary dziękczynienia był zawsze po złożeniu ofiary z krwi - ofiary,
która oczyszczała od grzechu.
Stąd nie jesteśmy w stanie dać
ofiary dziękczynnej, nie złożywszy wcześniej ofiary przebłagalnej.
Ofiary przebłagalnej złożyć z niczego, co mamy, nie możemy. Ofiara
dziękczynna bez wcześniejszej ofiary przebłagalnej przestaje być ofiarą
dziękczynną, a próbuje stać się ofiarą przebłagalną.
Nie jesteśmy
jednak powołani do przebłagiwania Boga. Nikt tego nie potrafi uczynić.
Nikt tego nigdy nie uczynił swoimi uczynkami. Jedyne, co możemy zrobić,
to przyjść do Chrystusa, i w Nim odnaleźć przebłaganie za swoje grzechy.
Ratunku od gniewu Bożego nie ma nigdzie indziej. Dopiero uratowani,
możemy z radością składać swoje życie Bogu na ofiarę z wdzięczności za
okazaną nam prze ratunek łaskę.
Chrystus i Dawid
Problemem
Dawida był brak przewidzianej w Prawie ofiary za jego grzech.
Morderstwo było zbyt dużym grzechem, by uniknąć kary - w świetle prawa
nie było za niego przebaczenia; zasługiwał jedynie na śmierć. Dlatego
Dawid sięga poza system ofiarniczy; poza ustalone ramy, w wielkiej
nadziei, że Bóg MOŻE uratować go od grzechu. Nie może zaofiarować nic
innego jak postawy nadziei i prośby; postawy skruszenia i przekonania,
że nie ma dla niego żadnego ratunku (w. 18-19). Jeśli Bóg nie usunie
jego winy, nikt nie jest w stanie tego uczynić.
Modlitwa Dawida
jest świadectwem po pierwsze doczesności ofiar Starego Testamentu; ich
czasowego i niedoskonałego wymiaru. Po drugie nadziei na przebaczenie
Boże przekraczające wymiary ofiar przebłagalnych Starego Testamentu.
Stąd - nadziei na coś więcej, zrealizowanej w ofierze Chrystusa. Po
trzecie jest wielkim świadectwem wiary w miłość Bożą: On może, jeśli
zechce, przebaczyć nawet tak wielkie przewinienie.
Chrystus i Ty
Nie
ma grzechu, który by nie mógł być przebaczony w Chrystusie; każdy, kto
wzywa imienia Pańskiego - Jezusa - będzie zbawiony; każdy, KTO WZYWA.
Jedyny
grzech, jaki istnieje, a który przebaczony być nie może, to grzech nie
wzywania; grzech lekceważenia Bożego sposobu ratunku; grzech polegania
na sobie samym. Uznawania się za sprawiedliwego i zdrowego.
Czy
masz taką samą pokorę jak Dawid, gdy przychodzisz do Boga? Takie samo
zrozumienie, że przychodzisz jako człowiek stracony, jeśli bez Chrystusa
- przeznaczony na potępienie, z pokorną prośbą o ratunek? Jeśli nie -
przychodzisz do Boga jako człowiek sprawiedliwy. Ale stąd już nie po
łaskę, ale po pewne dopełnienie w życiu. Ale Bóg nie oferuje dopełnienia
w życiu. Jeśli chcesz dopełnienia, szukaj go w świecie - na kursach
pozytywnego wyznawania, w technikach relaksacyjnych, itp. Realizuj
SIEBIE. Staraj się dążyć do doskonałości, czyli doskonałego samopoczucia
pomimo wykorzystywania innych, niezmąconego sumienia, korzystanie z
życia, dostarczania sobie przyjemności. Ale nie mieszaj w to Boga.
Bóg
daje łaskę grzesznikom - ludziom, którzy widzą, że brakuje im
sprawiedliwości. Którzy przeszli przez różne próby samorealizacji;
którzy doświadczyli, że niezgłębione jest zepsucie serca; którzy
rozumieją, że sami w żaden sposób nie odnajdą prawdziwych wartości.
Przychodzą
do Boga - jako Boga - i proszą o łaskę - jako grzesznicy. O Bożą
niezasłużoną przychylność. Wiedzą, że nie zasłużą na Bożą akceptację,
tym bardziej więc dziwią się Bożej nieograniczonej miłości, dzięki
której wszelkie duchowe błogosławieństwo Niebios jest udzielane
wszystkim, którzy wierzą Ewangelii (Ef 1:3.13). Przychodząc do Boga w
taki sposób zgadzają się również z wdzięcznością na Boże prowadzenie w
życiu, z wszystkim koniecznymi kosztami. I zdają sobie sprawę, że to
zmienione życie to ofiara dziękczynna, nie zadośćuczynienie za grzechy,
gdyż jedynie krew Chrystusa jest przyczyną dla której Bóg traktuje ich
jako sprawiedliwych.
Czy jesteś okryty tą krwią, by przychodzić
przed Boga z ofiarą dziękczynną? Czy ukorzyłeś się przed Bogiem? Czy
raczej polegasz na własnych uczynkach, lekceważąc Boży gniew? Nie pytam o
to, czy się nawróciłeś, ochrzciłeś, czy jesteś pastorem, czy liderem,
czy w radzie zboru, czy nie; czy się udzielasz, jak cię postrzegają inni
- pytam o twoją wiarę DZISIAJ: w czym pokładasz nadzieję na czystość w
Bożych oczach? Na przebaczenie grzechów? W sobie - uczynkach wiary, i
czymkolwiek, czym jesteś i możesz być, czy w Bogu - doskonałej ofierze
Jezusa Chrystusa?
Poniższy tekst został wzięty ze strony www.razemdlaewangelii.pl
Powrót do Traktatów
|